czwartek, 1 stycznia 2015

Rozdział 1

Notka!!
'Nicole'
-Ile?- zapytał
-2 działki.- powiedział Ross do znajomego dilera.
-30 $ za jedną się należy- odpowiedział John.
-Co?! Ostatnio było 20!- odkrzyknął zdenerwowany blondyn.
-Chcesz czy nie?!
-Dawaj.- wyrwał mu torebki i zapłacił. Odeszliśmy w głębsze miejsce zaułka. Stało tam kilka stołów, były strzykawki, kartoniki by można było zebrać proch. Usiedliśmy przy jednym z nich. Ross dał mi jedną torebkę, a drugą wziął sobie. Wysypałam proch na stół i zrobiłam to. Co za ulga.... Taka jak nigdy. Może powiększył dawki? To już wiem czemu podrożało. Z przemyśleń wyrwały mnie słowa blondyna:
-Nad czym tak rozmyślasz?
-Co? Nie, nic. Nad tym, że chyba John zwiększył dawki. To chyba dlatego kosztuje więcej niż wcześniej.- podparłam się łokciem o stół. Szturchnęłam chłopaka na znak, że chcę już iść. Wstaliśmy od stołu i wyszliśmy z zaułka. Blondyn złapał mnie za rękę. Spojrzałam na nasze dłonie potem w jego oczy i pocałowałam go. Czułam jakby trwało to wiecznie. Staliśmy tak i staliśmy gdy w pewnym momencie podeszli do nas jacyś gangsterzy.
-Dawaj zegarek i pieniądze- powiedział do mnie. 
-Ej. Uważaj sobie- Ross zawsze po dużej dawce prochów stawał się odważniejszy. 
-Ty się nie odzywaj! Mówimy do Ciebie?!- odepchnął go a mój blondyn poleciał na słup. Wywalił się. Zapomniałam dodać, że jest też niezdarny. Ross podszedł do jednego z nich, ale nie tego co trzymał mnie za ręce.
-Odwal się od Nicole! Nie możecie jej nic zrobić! Rozumiesz?!- wciąż krzyczał. Kopnął któregoś z nich za co ten złapał go za szyję i nie chciał puścić. Blondyn próbował się wyrwać lecz nie udało mu się to. Osiłek rzucił nim w chodnik. Chłopak zemdlał. 
-Idziemy Chuck! A to- pomachał mi zegarkiem przed oczami- zatrzymamy sobie.
Odeszli. Podeszłam do Ross'a. Był półprzytomny. Wzięłam jego głowę na kolana i zaczęłam szlochać. Na moje szczęście akurat przez tę ulice przechodził JJ (czyt. Dżej Dżej- od aut.).
-Co się stało?!- podbiegł do nas.
-No......- pociągnęłam nosem- Jacyś bandyci podbiegli do nas i chcieli mnie okraść. Ross zaczął mnie bronić a oni rzucili nim o chodnik. Zabrali mi zegarek i poszli. A potem przyszedłeś.- wtuliłam się w przyjaciela.
-Weźmy go do domu.- JJ wziął go na ręce. Szliśmy w ciszy. 

'JJ'

Ale on jest ciężki! Boże! Ile ten chłopak waży?! Doszliśmy do domu. Nicole otworzyła drzwi a ja wniosłem Ross'a do salonu. Ojciec podbiegł do nas i zapytał z troską:
-Co się stało?- jakby go to przejmowało! 
-Nic. Nicole- zwróciłem się do dziewczyny- Przynieś jakiś koc. Powinien być w moim pokoju.- posłusznie zrobiła to co kazałem. Położyłem blondyna na kanapie. Nicole przykryła go kocem i pocałowała w policzek. Słodcy są razem. To jest urocze. Idealna z nich para. Ich dzieci będą się cieszyć z takich rodziców. Jedyne co.jest ich wadą to to, że ćpają. Po co sobie tak życie niszczyć?! Nie rozumiem ich! Z przemyśleń wyrwał mnie głos Nicole:
-Co o tym sądzisz?
-O czym? Przepraszam. Zamyśliłem się.- uśmiechnąłem się do dziewczyny.
-Pytałam, czy nie pójdziemy dziś w trójkę na mecz hokeja. Nasza ulubiona drużyna dziś gra.
-No dobra. O której?
-O 17.30.
-A Alex może iść z nami?
-Jasne! Im nas więcej tym weselej!- ucieszyła się.
-Dobra. To ja zadzwonię do Alex.- powiedziałem i wyszedłem.

~Rozmowa telefoniczna~ (A- Alex, J- JJ)
A: Halo? JJ? Co tam u Ciebie? Co chciałeś?
J: Halo? Hej kochanie. Tak to ja, JJ. Chciałem zapytać czy pójdziesz ze mną, Nicole i Ross'em na mecz hokeja dziś po południu?

A: Ok. Z chęcią. O której mam u was być?
J: Hmmm..... O 16:30? Bo na 17.30 jest mecz.
A: No dobra. To będę. Buźka!
J: Pa kochanie!


*****
Dzień Dobry! Jak tam Nowy Rok?!! Zrobiłam zakładkę bohaterowie więc chciałabym żebyście zajrzeli. Więc...... A! Zapomniałabym! Mam nadzieję, że wpadniecie na mój drugi blog: http://i-want-u-bad-r5.blogspot.com/ Kocham Was!!
Do napisania!!
~Wika



niedziela, 5 października 2014

Prolog

Jestem Nicole. Mam 16 lat. Chodzę, znaczy powinnam chodzić, do liceum. Od roku ja i mój chłopak, Ross, ćpamy. Zastanawiasz się pewnie co ma znaczyć ta "Wojna". Dokładnie, wojna. Wojna we mnie. Najchętniej rzuciłabym się pod pociąg lub zaćpała, ale nie. Ross. On trzyma mnie przy życiu. Nie mam nic. Moi rodzice nie żyją od 1,5 roku, na nic nie mam pieniędzy, nie mam domu. Nic. Mieszkam..... Właśnie. Było, że nie mam domu. Mieszkam z Ross'em. Po tym jak moi rodzice zmarli zamieszkałam u niego bo nie miałam co ze sobą zrobić. Jego rodzice są moimi prawnymi opiekunami. Fajnie, fajnie. Było o mnie, to teraz o nim. Jak opisuje go wiele gazet jest to "uroczy, romantyczny, grzeczny chłopak". Nic bardziej mylnego! Może prócz tego, że jest uroczy. Jest opiekuńczy, bardzo przebiegły i niegrzeczny. To w nim kocham. W każdej sytuacji mnie obroni. Kurde nie wiem co o nim napisać! Później opisze resztę życia......
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No hej! I jak wam się podoba prolog? Mnie osobiści bardzo :D Czekam na kilka komentarzy! Do napisania!
~Wika~